Zbigniew Markowski
NAJWYŻEJ NA JURZE
O ruinach zamku w Ogrodzieńcu mówi się, iż są śladem po najpiękniejszej budowli całej Jury Krakowsko – Częstochowskiej. Gdy patrzy się na stare mury przepięknie wkomponowane w skały, trudno nie zgodzić się z tą opinią. To także obiekt położony najwyżej – ulokowano go na szczycie Góry Janowskiego: miejscu ulokowanym na wysokości ponad 515 metrów nad poziomem morza – dziś nazywanym Górą Zamkową. Wysokie wzniesienie służyło celom obronnym już od czasów Krzywoustego – miało wówczas nosić nazwę Wilczej Szczęki; podobno mieli tu swoją siedzibę rycerze – zbójnicy. Wiadomo, że ogrodzienieckie drewniano – ziemne umocnienia w 1241 roku doszczętnie zniszczyli Tatarzy. Kazimierz Wielki zostawił tu zamek murowany, Jagiełło podarował zamek ów krakowskiemu cześnikowi, niejakiemu Włodkowi herbu Sulima.
Warownia miała być nagrodą za udział w negocjacjach zakończonych unią polsko – litewską. W długiej galerii kolejnych właścicieli ogrodzienieckiego zamku warto wspomnieć pochodzącego z Alzacji Hansa (Jana) Bonera, który był królewskim bankierem, radnym Krakowa i żupnikiem z Wieliczki. O bogactwie i pozycji Bonera świadczy fakt, iż posiadał on także kaplicę św. Ducha w krakowskim kościele mariackim. Bankier kupił zamek w Ogrodzieńcu tuż przed swoją śmiercią w 1523 roku.
WYSTAWY I MINIATURY
Od połowy XVIII wieku datuje się postępujący upadek obiektu – ucierpiał on w czasie najazdu Szwedów, spalono go całkowicie w 1702 roku. Historia zamku znajduje ilustrację w urządzonych wewnątrz wystawach: jest i rycerz z wypraw krzyżowych, i niemiecki żołnierz z czasów II wojny. Możliwość zwiedzania zamku – w tym oglądania budowli z wysokości murów to efekt prac rekonstrukcyjnych prowadzonych od roku 1957 do 1973 kiedy to obiekt oddano do użytku zwiedzających. Muzeum Zamkowe uzupełnia sala tortur oraz ulokowana w podziemiach rycerska karczma. Można kupić tu pamiątki, posiąść umiejętność strzelania z łuku. Doświadczenia wielu dziesięcioleci pracy sprawiają, iż jest to miejsce doskonale przygotowane do obsługi ruchu turystycznego. Tuż obok zamku powstała kolejna placówka: muzeum miniatur, gdzie patrząc na ruiny prawdziwego zamku możemy obejrzeć stan obiektu z czasów jego świetności.
Park Miniatur pokazuje cały zestaw zamków jurajskich: są Babice, Pieskowa Skała, Mirów, Olsztyn, Siewierz i Bobolice. Niesamowite wrażenie robi makieta Jasnej Góry oraz Wawelu. Spacerując między makietami mamy możliwość obejrzenia ich z góry, ze specjalnych mostków, modele wykonane są bardzo starannie, gdzieniegdzie widać nawet postacie rycerzy na miniaturowych zwodzonych mostach. Całości dopełniają machiny wojenne: trebusz (urządzenie miotające pociski), balista strzelająca ogromnymi strzałami oraz katapulta.
MNÓSTWO ŚCIAN DO WSPINANIA
Na zamku w Ogrodzieńcu – zwłaszcza między majem a wrześniem – odbywa się mnóstwo imprez: są turnieje rycerskie (działa Bractwo Rycerskie Ziemi Ogrodzienieckiej), spotkania z duchami, cykl występów kabaretowych, koncerty i wystawy – swoje ekspozycje udostępnia Galeria na Kurzej Stopie. Specjalnością są wycieczki profilowane: na temat skał jurajskich, o archeologii, pierwszej i drugiej wojnie światowej, architekturze obronnej Jury Krakowsko – Częstochowskiej, umundurowaniu XX wieku. To duży obiekt – jeśli ktoś ma zamiar obejść mury dookoła powinien nie tylko zarezerwować na tę czynność dobrych kilkadziesiąt minut, ale także liczyć się z solidnym spacerem po pagórkowatym terenie. Wszędzie wokół są skałki, na które można się wspinać – wielu czyni to zresztą z widocznym upodobaniem.
Wspinaczkowe drogi przy zamku są jednak trudne i można polecić je jedynie specjalistom: dotyczy to szczególnie trasy wytyczonej przez Mateusza Kilarskiego pod nazwą „Prawie wszystko na sprzedaż”. Nazwy popularnych skał do wspinania to „Suchy Połeć”, „Ratusz” oraz „Tylna Cima”. W okolicy działają instruktorzy, którzy proponują kursy jurajskiej wspinaczki. Podzamcze – które dzieli od centrum Ogrodzieńca około 2 kilometrów – jest dobrze przygotowane na odwiedziny turystów: można tu dobrze i tanio zjeść, czynny jest duży parking.
Jeśli nocą w okolicy ogrodzienieckiego zamku spotkacie Państwo czarnego psa radzimy zachować szczególną ostrożność – zwłaszcza jeżeli będzie pobrzękiwał łańcuchem. Legenda mówi, iż w zwierzaka zamieniony został za karę pokutujący kasztelan Stanisław Warszycki. Postać ta istniała naprawdę – człowiek ten był senatorem, wojewodą mazowieckim a nawet marszałkiem trybunału koronnego. W ludowych opowieściach przez całe wieki wspominano go jednak jako uosobienie diabła. Okrutny pan nie tylko ostro obchodził się ze służbą, ale poniżał także swoje kolejne żony: jedną publicznie chłostał, inną – po zdradzie małżeńskiej – zamurował żywcem. Źródła historyczne wspominają o parszywym charakterze Warszyckiego, dodają jednak całą listę jego zasług. W czasie szwedzkiego potopu toczył z okupantem skuteczną walkę – odbił z rąk Szwedów swój zamek w Pilicy, na oblężoną Jasną Górę w Częstochowie dostarczył 12 dział i stado bydła. Coś tam to przypomina i słusznie: wielu znawców literatury przypuszcza, iż Stanisław Warszycki był pierwowzorem Andrzeja Kmicica. Ogrodzieniec zawdzięcza mu odbudowę po wojnie. Liczne doświadczenia życiowe Warszyckiego sprawiły iż w końcu spotkał on tę jedną, jedyną kobietę, dla której stał się pantoflarzem. Niewiele to jednak pomogło: zgodnie z legendą żywcem porwany do piekła dziś cierpi za swoje winy jako pies strzegący ogromnego skarbu. Chciwemu i skąpemu Warszyckiemu przypisuje się całkowite pozbawienie posagu swojej córki – Barbary. Do tej pory żadnego skarbu po możnowładcy nie znaleziono – czarny pies dobrze pilnuje więc swoich kosztowności.
Wyświetl większą mapę