Wiktoria Bernad
FORTALICIUM NA SKALE
Zamek położony jest w niewielkiej wsi Morsko, w województwie śląskim, w powiecie zawierciańskim. Po dotarciu do wsi, dalszą drogę wskazują znaki. Powstanie zamku nie zostało nigdzie udokumentowane, dlatego istnieją dwie, zupełnie inne wersje jego wzniesienia. Jedna z nich mówi o tym, że drewniana warownia została zbudowana przez Toporczyków w XIV wieku. Mianem Toporczyków (Toporów) określa się jeden z najstarszych (wymienianych na prestiżowej liście Jana Długosza) rodów polskich. Pierwsza pieczęć herbowa z toporem pochodzi z drugiej połowy XIII wieku i należała do krakowskiego wojewody – Żegoty. Szlachetnie urodzeni spod tego znaku zamieszkujący Morsko mieli być rycerzami – rabusiami, przez co król Władysław Łokietek w 1327 roku odebrał im tę wieś i oddał zakonnikom z Mstowa.
Druga wersja mówi, że zamek zbudował książę Władysław Opolczyk , który pod koniec XIV wieku panował nad tymi okolicami. W tym przypadku budowę drewnianej warowni datować należy na lata 1370 – 89 . Jaka by jednak geneza obiektu tego nie była, po raz pierwszy wymieniony został w dokumencie z 1389 roku; używa się tam nazwy „fortalicium Bancowecz” – do dziś zresztą zamek nazywany jest Bąkowcem. Wzniesienie nowego, murowanego zamku na miejscu obiektu drewnianego przypisuje się rodowi Włodków, którzy na przełomie XV i XVI wieku władali Morskiem. „Fortalicium” składało się wówczas z zamku górnego o przybliżonej powierzchni 500 metrów kwadratowych oraz podzamcza i majdanu. Budowlę górną wkomponowano w ostańcowe skały, podzamcze oddzielał od majdanu wał ziemny z fosą. Cały kompleks chroniły solidne mury.
HISTORIA UPADKU
Zamek postawiono na planie nieregularnego wieloboku, na skale. Po stronie północnej i południowej powstały dwa budynki mieszkalne, pośrodku których, stworzono dziedziniec z dwiema półkolistymi basztami. Wjazd do zamku znajdował się po stronie północno – wschodniej i był chroniony przez okrągłą basztę. W wieku XVII zamek został opuszczony i zapomniany. Obecnie przetrwały jedynie niskie mury budynków mieszkalnych, studnia, z której wciągano wodę na skałę oraz mury dwóch półkolistych baszt. Wokół warowni znajduje się ścieżka dydaktyczna. Po roku 1945 teren zamkowy kupiły Zabrzańskie Zakłady Naprawcze Przemysłu Węglowego, przekształcając całość w ośrodek wypoczynkowy pod nazwą Ośrodek Rekreacyjny „Morsko”. Ośrodek – już pod zarządem nowego, prywatnego właściciela – oferuje noclegi dla osób prywatnych, grup szkolnych, czy kolonii i obozów. Na terenie ośrodka można znaleźć basen, dostępny nie tylko dla gości, kawiarnie, plac zabaw dla dzieci. Można również wykupić czas na korcie tenisowym, czy lekcje jazdy konnej. Na terenie placu zamkowego znajduje się również wyciąg narciarski z trzema trasami zjazdowymi. Ośrodek jest idealną bazą wypadową dla amatorów skalnych wspinaczek.
Dziś na zamek nie ma wstępu, ponieważ jest on w stanie zapomnianej ruiny. W 2014 roku podpisano co prawda stosowne porozumienie, na mocy którego zarządcą obiektu zostało Towarzystwo Miłośników Ziemi Zawierciańskiej. Sporządzono plan, pozyskano część środków, ale końca remontu niestety nie widać. Być może to cena za zaniedbanie warowni: ostatni zabezpieczający remont odnotowano tu w roki 1961. Samo pobieżne zwiedzanie zajmuje średnio 10 minut, gdyż zamek można obejść jedynie wokół. Ruiny nie przyciągają tłumów zwiedzających. Ludzie przyjeżdżają jedynie do położonego w pobliżu ośrodka rekreacyjnego. A potencjał jest olbrzymi: to ważny punkt Szlaku Orlich Gniazd, przykład militarnej architektury doskonale wkomponowanej w warunki terenowe oraz prawdziwy festiwal przyrody z nietoperzami i mrówkami w roli głównej.
NIETOPERZE I MRÓWKI
Aby dotrzeć do zamkowego wzgórza, należy przebyć sporych rozmiarów las. Na ostatnim odcinku widzimy stare buki wśród których żyje całe bogactwo zwierząt leśnych. Sam zamek upodobały sobie nietoperze znane jako podkowce małe (rhinolophus hipposideros) zamieszkując go w sporych ilościach. To właśnie populacja nietoperzy nieco zmieniła priorytety na wzgórzu: ważniejsze stało się zachowanie siedliska prawnie chronionego niewielkiego (cztery centymetry długości) ssaka, niż rekonstrukcja samego zamku. W pracach dokumentujących obecność podkowca udział brali naukowcy z Polskiej Akademii Nauk w Krakowie. Należy również uważać na zatrzęsienie mrówek jakie można spotkać podczas wycieczki: jest ich naprawdę dużo i reprezentują wszystkie rozmiary mrówczego narodu – od najmniejszych po największe. Gdzieniegdzie porozmieszczane są tabliczki mówiące o tym, że nie wolno niszczyć mrowisk. Tuż przy samym zamku możemy zobaczyć ogromne mrowisko, gdzie mrówki kłębią się w niesamowicie dużych ilościach więc jeżeli ktoś nie przepada za tymi małymi stworzonkami, lepiej niech założy wysokie buty. Teren wokół zamku jest strasznie zarośnięty i widać, że nikt o niego nie dba, a wspomniana ścieżka dydaktyczna, jest trudno dostępna ze względu na porastającą ją roślinność.
Jak każdy zamek, tak i Bąkowiec, ma swoje legendy. Pierwsza z nich mówi o tym, że bogaty władca zamku wyruszył w daleką drogę i już nigdy z niej nie powrócił. Skarb, który zebrał i ukrył w lochach zamkowych nadal czeka aż ktoś go odnajdzie. Druga z legend jest bardziej romantyczna i znacznie ciekawsza. Opowiada o rycerzu z Morska, który uwięził swoją córkę w lochach, ponieważ ta zakochała się w ubogim chłopaku. Po tym jak miłość biedaka zmarła z głodu w lochach, młodzieniec zebrał ludzi i zaczął nękać mieszkańców zamku. Pewnego dnia, podczas burzy, postanowili zaatakować warownię. W jej zdobyciu pomogły im pioruny, które zaczęły uderzać w budowlę, strącając i zabijając jej obrońców. Jedynym ocalałym bym pan zamku, którego wywleczono oraz powieszono za jego czyn. Od tamtej pory w ruinach pojawia się postać wisielca, a gdzieś z głębi lochów słychać szlochy uwięzionej córki.
Wyświetl większą mapę