Zbigniew Markowski
UDANA IMPREZA Z POEZJĄ W TLE
To była prawdziwa podróż służbowa trzech panów. Pierwszy – hrabia Fryderyk Wilhelm von Reden – występował w roli gospodarza, dwaj pozostali: książę Karol August oraz Johann Wolfgang Goethe poszukiwali na Górnym Śląsku wzorców do zastosowania w przemyśle Saksonii. Wyruszyli z Wrocławia i tak się złożyło, że gdy 3 września 1790 roku dojechali na zamek w Toszku, Karol August ukończył właśnie 33 lata. Solenizant od kilkunastu lat był serdecznym przyjacielem Goethego, któremu dał pracę tajnego radcy dworu i z którym odbywał liczne podróże. Sam książę zresztą także był postacią arcyciekawą – choćby za sprawą potomstwa: miał siedmioro dzieci uznanych oficjalnie, przypisywano mu także aż 38 latorośli pozamałżeńskich. Książę obchodzący urodziny nie zdarza się co dzień: po odśpiewaniu pieśni na cześć gościa rozpoczęto więc wystawną ucztę.
Impreza musiała udać się nadzwyczajnie, bo powściągliwy na ogół Goethe wygłosił po niej słynną kwestię „Rzeczywiście, wielce interesująca kraina, ten Śląsk”. Nic dodać, nic ująć. Od tego czasu poezja na dobre opanowała toszecki zamek, wchodząc – kilka lat później – także w umysł młodego Józefa von Eichendorff, który spędził tu swoje dzieciństwo. Ojciec słynnego niemieckiego poety doby romantyzmu popadł jednakowoż w kłopoty finansowe, co odbiło się na losach całej rodziny i samego obiektu. Historia zamku to zresztą jeden, niekończący się ciąg zmian właścicieli, przebudów i kataklizmów. W 1429 roku doszczętnie splądrowali go husyci, spłonął w 1570 roku i powtórnie – w 1811. Po ostatnim z tych pożarów nie podniósł się już nigdy – przez sto lat niszczał, choć prowadzono w tym czasie prace archeologiczne, próbę odbudowy podjęto dopiero w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku. Nie udało się odtworzyć części zamku od strony zachodniej – widocznej na historycznym szkicu Ebhardta.
TYSIĄC LAT HISTORII
Tak – gród na toszeckim wzgórzu ma już dziesięć stuleci historii, choć źródła pisane potwierdzają fakt jego istnienia dopiero od 1222 roku. Być może pamiątką po najstarszej, drewnianej budowli jest fosa, którą widzimy dochodząc do zamkowego dziedzińca. Zamek murowany pozostawił po sobie książę Przemysław, za czasów którego (żył prawdopodobnie w latach 1425 – 1484) miasto stało się ważnym ośrodkiem – tracąc później znaczenie na rzecz rozwijających się opodal Pyskowic. Drugi okres świetności zamek przeżył za sprawą Kacpra Collony – rozbudowano obiekt w latach 1650 – 1666. Po generalnym remoncie zamek zasłynął na cały Śląsk swoim przepychem i wyrafinowanymi ozdobami. Do dzisiejszych czasów zachowały się dwie perełki z tego okresu: portale z herbem Collonów: jeden przy wejściu do sali koncertowej, drugi – przed głównym wejściem na zamek.
Autorstwo portali przypisuje się Janowi Seregno – mediolańskiemu sztukatorowi i architektowi, który został wynajęty do przebudowy. Dziś portale nadal prezentują się przepięknie, doskonale współgrają też ze współczesną, wybitnie kulturalną atmosferą zamku. Swoją siedzibę znalazły tu liczne grupy artystyczne: między innymi znakomity Zespół Muzyki Dawnej „Tibiarum Scholares” pokazujący swoje umiejętności także poza miastem. Specjalnością zespołu są utwory renesansowe, w tym także gra na dwóch instrumentach dętych jednocześnie prezentowana przez uroczą flecistkę. Centrum Kultury „Zamek w Toszku” prowadzi działalność kulturalną w kilku sekcjach, śpiewają tu chóry i zespoły taneczne.
KACZKA I PIES
Zamkowe wzgórze wielokrotnie zostało przekopane – głównie w poszukiwaniu złotej kaczki. Wysadzanego perłami ptaka z kruszcu posiadać miała księżna Gizela z rodu Gaschinów – kaczka siedziała ponoć na równie drogocennych, wypełnionych szlachetnymi kamieniami (według innej wersji – złotymi monetami) jajkach. Gdy w czasie pożaru w 1811 roku Gizela uciekała ze swojej komnaty, zdążyła zabrać tylko ową kaczkę. W panice, opuszczając zamek podziemnym korytarzem księżna gubiła swoją własność, której do dziś – mimo starań – nie odnaleziono. Odnaleziono za to zestaw monet z czasów rzymskich, co dla jednych jest dowodem na odwiedziny Rzymian obsługujących szlak bursztynowy, dla innych – świadectwem, że jedynie ktoś je przywiózł tutaj w późniejszych czasach.
Mamy jednak wyraźną pamiątkę po złotej kaczce – jest nią zlot motocyklistów (który posiada ową kaczkę w nazwie) odbywający się w każdy drugi weekend maja. To zresztą tylko jedna z licznych zamkowych imprez: są więc historyczne Brewerie Toszeckie, Oktoberfest na Zamku, koncerty promenadowe, festiwal chórów czy letnią akcję. Obiekt można wynająć na wesele czy imprezę integracyjną. No i jest jeszcze pies – Toszek. Według legendy książę opolski w czasie polowania został zaskoczony we śnie przez olbrzymiego odyńca. Swojego pana z opresji wybawić miał wierny czworonóg o imieniu Toszek, który pomoc człowiekowi okupił śmiercią zadaną ostrymi szablami dzika. W podzięce pan nadać miał osadzie imię swojego psa. Historycy nie mają żadnych dowodów, iż tak właśnie było, cokolwiek jednak o tym myślimy – na pewno to piękna opowieść. I tak zupełnie na koniec wskazówka dodatkowa: aby odnaleźć złotą kaczkę należy urodzić się w wielkanocną niedzielę oraz znać odpowiednie zaklęcia. Jeżeli ktoś z Państwa spełnia te kryteria – zapraszamy do Toszka, jeśli nie – zapraszamy tym bardziej. Po remoncie wieży z jej wysokości można podziwiać panoramę okolicy – aż po Górę Świętej Anny, w podziemiach czeka nas widowisko multimedialne okraszone torturowanymi manekinami. Dziedziniec wzbogacił się o plac do interaktywnych zmagań rycerzy oraz studnię: z kaczką (co oczywiste) na cembrowinie.
Choć historia liczącego kilka tysięcy mieszkańców miasta (prawa miejskie Toszek otrzymał około 1235 roku) jest w zasadzie historią zamku, warto zobaczyć i inne miejsca. Jest tu cmentarz żydowski z kilkoma macewami, przez kilka miesięcy działał tu obóz NKWD. W miejscu, gdzie Niemcy od 1940 roku przetrzymywali alianckich oficerów, sowieci zorganizowali po II wojnie światowej obóz pracy przymusowej. Zginęły tutaj ponad trzy tysiące więźniów – pochowano ich na żydowskiej nekropolii oraz w okolicznym wyrobisku piasku. Reżim panujący w toszeckim obozie był wyjątkowo ostry; powszechnie stosowano tortury. Ofiary upamiętnia dziś głaz opatrzony stosownym napisem. Wieczorny spacer ulicami Toszka przenosi nas w zupełnie inną epokę wielokulturowego miasteczka sprzed stu lat. Obowiązkowo powinniśmy zajrzeć na rynek z ciekawym ratuszem o dwóch wieżach (i dwóch zegarach) oraz figurą świętego Jana Nepomucena.
Wyświetl większą mapę