Zbigniew Markowski
PALMY W POBLIŻU PORTU
Gliwice potrafią zaskoczyć: to miasto portowe, z którego za sprawą ponad czterdziestokilometrowego Kanału Gliwickiego oraz Odry można drogą wodną dostać się do Szczecina i dalej – na Bałtyk. Zupełnie jak w egzotycznych portach, całkiem niedaleko portu rosną palmy. Klimat także jest egzotyczny: w każdym z czterech pawilonów Palmiarni panuje inna temperatura oraz wilgotność – ekspozycję podzielono bowiem na działy: roślin użytkowych, roślin tropikalnych, pawilon historyczny oraz dział sukulentów (roślin rosnących w wysokich temperaturach za sprawą zdolności do magazynowania płynów w swoich tkankach). Ponad pięć i pół tysiąca roślin zajmuje tu powierzchnię dwóch tysięcy metrów kwadratowych. Są i pojedyncze okazy zwierząt: gekony, żółwie, papugi, kanarki, karpie, amury, piranie, pielęgnice pawiookie, sumy afrykańskie oraz drobne gryzonie.
Ostatni pawilon bez wątpienia przypadnie do gustu miłośnikom kaktusów – roślin tych jest tam około dwóch tysięcy. W odróżnieniu od pozostałych pawilonów, wśród sukulentów panuje niska wilgotność. Dopiero tam widać wyraźnie różnorodność świata flory: okazy kaktusów potrafią różnić się od siebie w sposób skrajny, nie tylko kształtem, ale i wielkością – od kilku milimetrów do 8 metrów. W pozostałych halach panuje festiwal bujnej przyrody, na drzewach zobaczymy mandarynki i banany, zaobserwujemy jak wyglądają szesnastometrowej wysokości feniksy kanaryjskie. Zdarzają się i dary osób prywatnych, bo jeśli mieszkańcowi Gliwic bujna roślina przestaje mieścić się w salonie, zanosi ją właśnie tu: może ją później regularnie odwiedzać. Spacerujemy wyznaczonymi alejkami, co jakiś czas trafiając na ławeczkę, gdzie można usiąść. Nad wodą przerzucono mostki, mamy widowiskowy wodospad skalny.
OBIEKT WIELOPOZIOMOWY
Możliwość oglądania roślin z różnych wysokości to wielki atut gliwickiej Palmiarni. Dzięki estakadom nie tylko widać wyraźnie piętrową budowę tropikalnej dżungli, ale można też podziwiać rośliny z wielu perspektyw. Wielopoziomowość obiektu ma też wymiar metaforyczny: starsi mieszkańcy miasta upodobali sobie to miejsce na spotkania – zwłaszcza, że na piętrze działa miła kawiarenka. Młodsi odwiedzający w wieku szkolnym przyjeżdżają tu na żywą lekcję przyrody. Przygotowano dla nich ścieżkę dydaktyczną ze specjalnymi miejscami, gdzie zakaz „nie dotykać eksponatów” nie obowiązuje. Można więc spokojnie podotykać sobie tego i owego, na zakończenie zaś otrzymać stosowny certyfikat. Jest jeszcze jedna grupa, która Palmiarnię uwielbia – to nowożeńcy często robiący sobie zdjęcia w tropikalnym otoczeniu. Podobno fotografia taka przynosi szczęście.
A skoro przy fotografiach jesteśmy – w Palmiarni można czasem obejrzeć także ciekawe zdjęcia, bo obiekt jest także galerią. Zdarzają się Wielkie Wystawy National Geographic, wystawiają tu swoje prace członkowie Gliwickiej Grupy Fotograficznej, były prezentacje przeróżnych krajów organizowane w porozumieniu z przedstawicielstwami dyplomatycznymi. Palmiarnię można wynająć do celów komercyjnych – ma się ją wówczas do wyłącznej dyspozycji. Przestrzeni nie braknie – w najwyższym miejscu budowla wznosi się na 22 metry, zaś śpiew ptaków klient otrzymuje gratis.
PODLEWAMY CHOPINA
Park i Palmiarnia uzupełniają się znakomicie. 90% wilgotności powietrza w pawilonie tropikalnym oraz cień parkowych drzew dają pełnię harmonii, zwłaszcza że oba światy łączy kawiarniany taras. Zimą w obiekcie znajdziemy ciepło, latem – wśród kasztanowców,dębów, lip, jesionów, świerków i modrzewi – miły chłód. Park Chopina pod koniec XX wieku zinwentaryzowano, wyremontowano zaprowadzając w nim ład. To 5 hektarów ogrodzonej płotem zieleni z wybrukowanymi alejkami, ławeczkami i darmowym dostępem bezprzewodowym do internetu. Park jest też doskonałym miejscem na przerwę w dłuższej wyprawie – pobliski parking wzdłuż ulicy Dubois przyjmie duży autokar, można zaparkować też pojazdy osobowe, blisko stąd do ścisłego centrum gdzie liczne są bary czy restauracje. W parku dostępny jest plac zabaw dla dzieci.
Palmiarnia w parku Chopina to pamiątka z II połowy XIX wieku kiedy Górny Śląsk bogacił się za sprawą przemysłu epoki węgla i stali, mieszkańcy zaś odkrywali nowe aspiracje i nowe możliwości. W okresie tym niemal masowo budowano podobne obiekty – swoją palmiarnię miał między innymi pobliski Bytom. Park w Gliwicach jest więc w pewnym sensie także pamiątką historyczną: miejscem gdzie żeliwne lwy z XIX wieku pilnują współczesnego budynku ze szkła. Gdzie pochodzący z połowy XX wieku marmurowy pomnik Fryderyka Chopina ma za sąsiada malowniczego Chopina wykonanego z drutu i ziemi po to, by powstała jeszcze jedna zielona, roślinna ozdoba. No ale by tak się stało – trzeba podlać i kompozytora, i jego fortepian.
Futurystyczny wizerunek gliwickiej Palmiarni nie tylko robi wrażenie, ale jest też świadectwem pomysłowości. Gdy wznoszono ją w 1985 roku, została zbudowana tak, by przykryła sobą poprzedni budynek – dopiero wtedy rozebrano starą Palmiarnię. Zabieg taki był konieczny: dzięki temu przetrwały trzy najstarsze, rosnące w Gliwicach od 1925 roku palmy. Starą, namiotową konstrukcję z tamtych czasów można obejrzeć tylko na dawnej pocztówce. Wcześniej – już od 1880 roku – działała tutaj prywatna, choć dostępna dla publiczności oranżeria; park w którym ją zlokalizowano urządzono jeszcze w XVII wieku. Pamiątką z dawnych czasów są dwa żeliwne, leżące lwy odlane w miejscowej hucie około roku 1830. W okresie międzywojennym sprowadzono do Palmiarni zwierzęta: mieszkały tu małpy, liczne węże (także anakonda), żółwie i aligatory. Podczas II wojny światowej obiekt został całkowicie zniszczony – radzieccy żołnierze powybijali szyby szklarni i uszkodzili kotłownię – reszty dokonała wyjątkowo mroźna zima, której większość roślin nie przeżyła. Odbudowa trwała do 1947 roku. Największą liczbę okazów flory – niemal 8000 – odnotowano w latach siedemdziesiątych dwudziestego wieku.
Wyświetl większą mapę