Zbigniew Markowski
PIELGRZYMKA DO GOCZAŁKOWIC
Opis Ogrodów Kapias być może powinien znaleźć się nie w dziale przyrodniczym, a na liście obiektów sakralnych. Do miejsca tego bowiem udają się całe pielgrzymki, poszczególne części ogrodu oglądane są w nabożnym zachwycie; nawet w tyleż dynamicznym, co agresywnym środowisku internetowym trudno znaleźć o obiekcie krytyczną opinię. Słowo „pielgrzymka” jest w tym przypadku na swoim miejscu jeśli weźmiemy pod uwagę trudności z zaparkowaniem w letnie weekendowe dni – mimo że obiekt dysponuje dwoma własnymi parkingami. Oprócz długiego czasem dojazdu samochodem trzeba dodatkowo przejść całkiem spory kawałek, by dostać się do sanktuarium przyrody. Dla wielu to także obowiązkowa trasa w celu zrobienia kompletu widowiskowych zdjęć upamiętniających ślub.
Goście są pod wrażeniem organizacji tego miejsca, bo wszystko przemyślano w najdrobniejszych szczegółach. Skoro obowiązuje tu zakaz wprowadzania zwierząt (za wyjątkiem psów – przewodników osób niepełnosprawnych) to na czworonoga czeka przy wejściu specjalna zagroda z miską wody. W pobliskiej restauracji można wypożyczyć kłódkę, na którą zamkniemy pupila w oddzielnym kojcu. Rowerzyści mają swój placyk na jednoślady, bo Ogrody Kapias często włączane są do tras rajdów przebiegających przez Goczałkowice – Zdrój. Jeden z placów zabaw jest ogrodzony, można bez trudu znaleźć miejsce, gdzie pociechy bawią się w bezpieczny sposób, udostępniono przewijak dla niemowląt. Nie ma także najmniejszego problemu z toaletami czy oznakowaniem całego obiektu. Wyraźnie czuć tu rytm przyrody: przed świętami Bożego Narodzenia obejrzymy szopkę i zapoznamy się z choinkową ofertą, maj oznacza udział w imprezie „Zapachy Wiosny”, jesień – w akcji „Kolory Września”.
FESTIWAL PASJI
Choć goczałkowickie Ogrody zapierają dech w piersi i wywołują zachwyt nad kreatywnym podejściem do świata roślin, tak naprawdę pokazują pasję człowieka. Zjawisko to dobrze ilustruje podejście autorów prac naukowych (często powołujących się na przykład Ogrodów Kapias), którzy nie nazywają już tej dziedziny ogrodnictwem, a sztuką ogrodową. Sztuka zaczęła się pod koniec lat siedemdziesiątych ubiegłego wieku, gdy Bronisław Kapias postanowił tuż za swoim domem, na twardej, gliniastej glebie założyć pierwszy tego typu obiekt. Już wtedy wszystko odbywało się pod znakiem szczególnej staranności: niektóre drzewa sprowadzono zza granicy, co – biorąc pod uwagę realia socjalizmu – z pewnością nie było proste. Dziś część ta nazywana jest Starym Ogrodem i mieści się przy ulicy Świętej Anny. W 2008 roku Kapiasowie (projektantem ogrodów do dziś jest Bronisław Kapias oraz jego córka Katarzyna – absolwentka krakowskiej uczelni na kierunku architektura krajobrazu) zaczęli pracować nad Nowym Ogrodem. Gdy dziś oglądamy zróżnicowany, wielopoziomowy teren z punktami wysokościowymi, tunelem trudno nie wpaść w zachwyt: nie tak dawno temu był tu tylko typowy dla Goczałkowic zupełnie płaski teren.
Ogród Stary to tematyczne zakątki (między innymi: zaułek holenderski, zakątek leśny, sucha rzeka, altana z bluszczem, altana z drzew), Nowy – choć i tu znajdziemy kilkadziesiąt obiektów tematycznych – to przede wszystkim przestrzeń i pole dla wyobraźni. Tak proste rozwiązania, jak roślinny labirynt czy igloo z zieleni to dla Kapiasów zbyt mało. W dodatku ogród musi nie tylko posiadać różne zapachy w różnych miejscach (to także się projektuje), ale również zmieniać się w zależności od pór roku. Chatka smerfa wiosną wygląda zupełnie inaczej niż późnym latem. Ogród Zachodzące Słońce, Wąwóz Wiosna, Liściasta Górka, Ściana Powojników, Cieniste Wzgórze, Zaułek Śródziemnomorski, Tajemniczy Ogród, Ogród Skandynawski, Ogród w Barwach Narodowych: choć nazwy te sporo mówią, nie są w stanie wyczerpująco oddać inwencji projektantów i staranności wykonawców. Zwłaszcza zaś – bogactwa przeżyć podczas ich oglądania.
PAMIĘTAJCIE O OGRODACH
Firma Kapias przebyła długą drogę od gnębionych przez państwo badylarzy (tak pogardliwie nazywano ludzi prowadzących w okresie realnego socjalizmu handel kwiatami) do przedsiębiorstwa sławiącego swoją gminę, uznanego i nagradzanego. Ogrody znalazły się na prestiżowej liście National Geographic, w 2015 roku państwo Elżbieta i Bronisław Kapiasowie odebrali nagrodę marszałka województwa śląskiego za zasługi w rozwoju turystyki. I rzeczywiście: prywatne ogrody stały się główną atrakcją Goczałkowic – Zdroju, w bramie niemal mijają się kolejne ekipy telewizyjne produkujące kolejne audycje o Ogrodach. Tysiące ludzi przyjeżdżają tutaj nie tylko aby odpocząć wśród niecodziennych roślinnych aranżacji, ale także po pomysły. Wizyta u Kapiasów inspiruje bowiem jak nic innego. Goście wychodzą z głowami pełnymi pomysłów na udoskonalenie własnych ogródków, czasem trzymając w dłoniach zakupione sadzonki czy nasiona.
Za wstęp do Ogrodów nie są pobierane żadne opłaty, jeżeli wybiera się tam grupa zorganizowana, która życzy sobie przewodnika, wizytę taką powinno się zgłosić z kilkudniowym wyprzedzeniem. Obiekt czynny jest cały rok – za wyjątkiem dwutygodniowej przerwy na przełomie grudnia i stycznia.
Choć ogrodów pokazowych mamy w Polsce tylko kilkadziesiąt, specjaliści mówią już o zjawisku zwanym turystyką ogrodową. Światowymi liderami w tej dziedzinie są Brytyjczycy – dostępnych do zwiedzania jest na Wyspach aż 3500 specjalnie do tego celu przygotowanych ogrodów. Udostępniane są nie tylko obiekty należące do gospodarstw ogrodniczych, producentów czy fundacji; nawet prywatny właściciel może wpuścić do swojego ogrodu turystów. Czasem jest to lord otwierający podwoje ogrodu tylko w czasie swojej nieobecności, czasem – zwykły obywatel, który pragnie pochwalić się tym, co mu wyrosło. Z biegiem lat widać, że polski turysta bardzo chętnie zagląda do pokazowych ogrodów. Gdy zagłębimy się w przeróżne listy, zestawienia czy rankingi takich placówek, zawsze znajdziemy tam Ogrody Kapias.
Wyświetl większą mapę