Muzeum Organów Śląskich w Katowicach

Agnieszka Cegieła

SIEDZIBA MUZYKI

Katowice są miastem dość dobrze znanym, ze względu na liczbę przeróżnych wydarzeń, jakie się tu odbywają oraz liczbę galerii handlowych (tłumnie zresztą odwiedzanych). Jednakże warto do nich przyjechać nie tylko dla koncertów i wyprzedaży. Miasto wprost tętni miejscami, w których możemy spotkać się z historią, a wiele z nich zostało już opisanych na tym portalu. Wiele, ale wciąż nie wszystkie. Kolejnym ciekawym miejscem, które możemy znaleźć w stolicy województwa śląskiego (i mało znanym, co przekłada się na kameralność odwiedzin) jest muzeum Organów Śląskich, które swoją siedzibę ma w gmachu Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego. Muzeum to jest stosunkowo młode i chociaż powstało dzięki decyzji Senatu z 2002 roku, to pierwsze wystawy odbyły się tu już na konferencjach naukowych w latach 1983 i 1994, a projekt jego stworzenia powstał już ponad 30 lat temu, kiedy to zaczęto gromadzić stare instrumenty. Nie było to jednak łatwe zadanie.

Instrumenty oraz ich części, pozyskiwano między innymi dzięki pracom badawczym prowadzonym na terenie Górnego Śląska. Często były one w bardzo złym stanie i możliwe, że niewiele by z nich do dzisiaj przetrwało, gdyby nie staranne prace konserwatorskie i niewątpliwie fakt, że zostały przekazane w ręce konserwatorów zanim się ostatecznie rozpadły (naprawa byłaby wtedy raczej niemożliwa). Ale wracając do muzeum. Jego powstanie było możliwe dzięki nagromadzeniu instrumentów, za co odpowiadał inicjator projektu powstania obiektu, prof. Julian Gembalski, muzyk i kompozytor oraz obecny Kierownik Katedry Organów i Muzyki Kościelnej. Właśnie tej katedrze podlega muzeum, czemu chyba nie ma się co dziwić. Pisałam już wcześniej, że odwiedziny często można odbyć w kameralnych warunkach, jednak z pewnością nie jest tak dlatego, że miejsce to nie jest interesujące. O czym świadczą wizyty gości zagranicznych. Muzeum gościło tu już grupy m.in. z Węgier, Ukrainy, Francji, Niemiec, a nawet Egiptu.


DRUGIE ŻYCIE INSTRUMENTÓW

Muzeum już od lat zbiera, odnawia i udostępnia zwiedzającym instrumenty, dzięki czemu dziś możemy w muzeum podziwiać dość pokaźną ich kolekcję. Wspomniałam już, że częściowo pozyskano ją dzięki pracom badawczym, ale dzieje niektórych eksponatów pokazują, że pomogło tu też tak naprawdę szczęście, a właściwie to pojawienie się w odpowiednim miejscu, w odpowiednim czasie. Temu właśnie zawdzięczamy obecność w muzeum jednego z największych eksponatów, organów z XVIII w, które przebywały wcześniej w kościele Wszystkich Świętych w Warszawie. Wcześniej czyli do 2015 roku, kiedy to prof. Julian Gembalski, przechodząc koło kościoła, zobaczył cenny instrument (a raczej to co z niego zostało) na przykościelnym śmietniku. Obecnie na przyczepionej do niego kartce możemy przeczytać tę historię, jak również to, że wyrzucenie zabytku jest brakiem wrażliwości i godną pożałowania postawą lekceważenia dziedzictwa kultury, z czym można się zgodzić, ponieważ zabytków nie powinno się tak po prostu wyrzucać, a muzeum już wtedy funkcjonowało, więc alternatywa była. I chociaż instrument w muzeum stoi, to niestety przez lata zaniedbań i ostateczne wyrzucenie na śmietnik, nie jest kompletny.

Ale nie tylko niefrasobliwi właściciele cennych zabytków są przyczyną utraty wielu potencjalnych eksponatów, o czym dowiemy się od razu po wejściu do muzeum. Przeczytamy tu o tym, jak bardzo niebezpieczne dla nich są owady czy gryzonie. Jak bardzo są one szkodliwe, zobaczyć tu można na zdjęciach, jak i na wystawionych tu zaatakowanych przez szkodniki częściach instrumentów. Poza nimi, najgorszym wrogiem tych muzycznych zabytków stał się jednak nie czas a człowiek. Wiele instrumentów zostało zniszczonych przez ludzi, między innymi przez złodziei, którzy prawdopodobnie nawet nie wiedzieli, z czym mają do czynienia, za to zyskali łatwy zarobek.


MIEJSCE Z HISTORIĄ

Najstarsze eksponaty pochodzą nawet z XVIII wieku. Podziwiać tu można różnego rodzaju fisharmonie, stoły gry jak i szafy organów. Nie brak tu też części składowych tych instrumentów (tych mniejszych jak i większych), dlatego zobaczymy tu również między innymi piszczałki, dmuchawy organowe czy miechy fisharmonii. Poza tym możemy się tu zapoznać ze sporą dawką historii, która występuje tu między innymi w postaci przeróżnych zdjęć, rysunków czy dokumentów. Poza samym muzeum jednak warto zwrócić uwagę na budynek, w jakim się ono znajduje, gdyż budowla, w której obecnie siedzibę swoją ma Akademia Muzyczna im. Karola Szymanowskiego, jest zabytkiem sama w sobie. Budynek został wybudowany w XIX wieku, w stylu neogotyckim i początkowo mieściła się w nim niemiecka szkoła, co niekoniecznie jest ciekawe. Jednakże na uwagę zasługują jego późniejsze losy. To właśnie w nim, w latach 20 ubiegłego wieku mieściła się siedziba Sejmu Śląskiego i to właśnie w nim podejmowane były jego pierwsze decyzje. I choć czasy te ma już za sobą, dziś budynek jest równie ciekawy, a właściwie to budynki, ponieważ do gmachu głównego ponad 10 lat temu dobudowano drugi a oba połączono ze sobą w dość ciekawy sposób. Budynek więc nie powinien zawieść nas również w środku.

Muzeum uważam za ciekawe, chociaż nie będzie takim dla każdego, gdyż nie interesujemy się wszyscy tym samym (i dobrze, bo byłoby nudno). Organy też raczej do mainstreamu nie należą i trudno o nich usłyszeć w śniadaniówkach, czy przeglądając tablicę na Facebooku. Zainteresowani tematem jednak nie powinni wyjść stąd niezadowoleni, a ja mimo wszystko poleciłabym to miejsce również laikom, jako że można się tu nauczyć, że nie wszystko co ma klawisze to pianino czy fortepian. Samo muzeum, jak już zresztą wspomniałam, mieści się w siedzibie Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego, która znajduje się przy ulicy Zacisze 3, ale idąc do muzeum, możemy też skorzystać z wejścia przy ulicy Damrota, w którą można skręcić z Warszawskiej. Jest to ścisłe centrum Katowic, więc o problemach z dojazdem nie może być mowy.


Wyświetl większą mapę

zobacz więcej zdjęć

zobacz filmy z Katowic