Zbigniew Markowski
SPADKOBIERCY RUBERGA
Johann Christian Ruberg zmarł w zapomnieniu oraz biedzie. Był rok 1807 i niewielu zdawało sobie sprawę z tego, co niemiecki metalurg zostawił ludzkości w spadku. Siedem lat wcześniej w Wesołej (dziś dzielnica Mysłowic) Rubergowi udało się uruchomić hutę z pierwszymi czterema piecami do wytopu cynku według własnej, rewolucyjnej metody. Nowy sposób pozyskiwania metalu opierał się na poziomo ułożonych paleniskach, których nie trzeba było wygaszać w celu nałożenia kolejnej porcji rudy. Dzięki tej technologii produkcja cynku stała się wydajna, wymagała niewielkiego nakładu pracy i okazała się ekonomicznym objawieniem. Nazwano ją później śląską metodą wytopu cynku. Śląsk nadawał się zresztą do pozyskiwania tego pierwiastka idealnie: miał duże zasoby węgla kamiennego niezbędnego w procesie wytopu, posiadał huty żelaza (gdzie często cynk trafiał do dalszego wykorzystania) i odpowiednią infrastrukturę transportową. W okolicy były też złoża: nie tylko pod Bytomiem czy Tarnowskimi Górami, ale także poza regionem – w Siewierzu, Olkuszu, Jaworznie oraz Chrzanowie.
Za sprawą galeny – minerału nader często zawierającego cynk – śląscy hutnicy mieli doświadczenia z metalem tym już od średniowiecza. Ale dopiero gwałtowne uprzemysłowienie Śląska, które rozpoczęło się pod koniec XVIII wieku pokazało prawdziwe zapotrzebowanie na cynk. Używano go przede wszystkim do uzyskiwania stali odpornej na korozję (ocynkowanej), ale także przy produkcji mosiądzu będącego stopem miedzi i cynku. Kolejne dekady miały przynieść jeszcze więcej zastosowań: najpierw w produkcji farb, później – ogniw elektrycznych.
NA WILHELMINIE
Koniunkturę na cynk rozkręcały wszelkie działania wojenne, bo najpierw potrzebna była dobra, odporna na rdzę broń wykonana z ocynkowanej stali, później zaś – przy odbudowie zrujnowanych miast – często sięgano po metalowe pokrycia dachowe z udziałem cynku. Tak stało się ze spaloną w czasie najazdu Napoleona Moskwą, a Rosja stała się najważniejszym importerem śląskiego cynku. Kilka lat po śmierci Ruberga Śląsk miał już potężne huty cynku: oprócz pierwszego zakładu w Wesołej powołano do życia państwową hutę „Lydognia” w dzisiejszym Chorzowie, później prywatną hutę „Franz” położoną w miejscu dzisiejszej katowickiej Hali Widowiskowej „Spodek”. W połowie trzeciej dekady XIX wieku Górny Śląsk stał się jednym z najważniejszych cynkowych centrów świata: miał już 26 hut cynku, które były w stanie rocznie wyprodukować 12 tysięcy ton tego metalu. Większość wydobytego spod ziemi węgla przeznaczano na procesy technologiczne związane z uzyskiwaniem cynku. I choć później kryzys gonił kryzys, a przemysłowe dzieje regionu pełne były dramatycznych zwrotów, można zaryzykować twierdzenie, iż gospodarcza potęga Śląska budowana była nie na węglu, lecz na cynku.
W cynkowej grze od samego początku brała udział rodzina Giesche. Główna persona rodu: Georg (postać z przełomu XVII i XVIII wieku) uruchomił w podbytomskim Bobrku pierwsze kopalnie galmanu, za co zresztą – w połączeniu z całym dorobkiem pracowitego życia przemysłowca – otrzymał od cesarza tytuł szlachecki. Rodzina von Giesche dzierżyła nawet przez jakiś czas monopol na obrót cynkiem; na progu XIX-wiecznego cynkowego boomu miała więc poważną przewagę nad całą konkurencją. Swoisty test spadkobiercy Gieschego przeprowadzili w Szarleju wznosząc swoją pierwszą hutę cynku po kilkunastu latach przeniesioną do Michałkowic. Sztandarową operacją stała się jednak huta „Wilhelmina” w Szopienicach czyli to, co dziś oglądamy pod szyldem katowickiego Muzeum Hutnictwa Cynku. „Wilhelmina” zaczęła pracować w 1834 roku od razu stając się kołem zamachowym całej gospodarczej potęgi spod szyldu Gieschego. Zakład posiadał prażalnię, bo galman z przyczyn technologicznych zastąpiono blendą – związkiem trzech minerałów: galeny, pirytu oraz sfalerytu. W „Wilhelminie” nie ograniczano się do cynku: uzyskiwano między innymi kwas siarkowy. Przedsiębiorstwu towarzyszyło patronackie osiedle mieszkaniowe również zwane „Wilhelminą”. W XX wiek huta weszła jako największy w regionie producent metali nieżelaznych oraz największy na świecie dostawca kadmu. Po nacjonalizacji w 1945 roku, już pod szyldem „Szopienice”, zakład stał się poważnym producentem walcowanych wyrobów z mosiądzu i miedzi cały czas kontynuując cynkową epopeję. Przy okazji zaś – przyczyniając się do opinii o Szopienicach jako dzielnicy naznaczonej przekleństwem ciężkich metali.
NIE TYLKO CYNK
Muzeum mieści się w dawnej walcowni cynku, budynek rozpoczął swoją służbę w roku 1904. W hali obejrzeć można trzy piece do wytopu cynku o pojemności 50 ton każdy. Wrażenie robi urządzenie odlewnicze w formie karuzeli, dalsza droga ciągu technologicznego wiedzie przez napędzane niegdyś maszynami parowymi walcarki (wstępną i wykończające) oraz nożyce do przycinania blachy. Jeżeli wybierzemy się do Muzeum w sobotę na godzinę 15.00 mamy szansę obejrzenia walcarki w ruchu, co dziwić nie powinno – jeszcze w 2002 roku prowadzono tu normalną produkcję. Hala oferuje jednak więcej: zapoznamy się w niej z walcami drogowymi, pokaźną kolekcją pomp czy zakładowym samochodem z początków XX wieku. Jest jeszcze nietypowa perełka w postaci kolekcji motocykli, które z szopienickim budynkiem łączy jedynie data – rok 1903. Gdy budowniczowie hali walcowni kończyli wówczas swoje dzieło, na kontynencie amerykańskim zadebiutowała technologiczna ikona – motocykle konstrukcji Williama S. Harleya i Arthura Davidsona.
Niemal 20 pojazdów zebranych w Katowicach ilustruje historię kultowej marki i opowiada o zawiłych losach niektórych egzemplarzy. Jeden z motorów kilkanaście lat spędził zamurowany w ścianie, co miało go uchronić przed kradzieżą. Kolekcję uzupełnia zestaw kanistrów i pamiątek motocyklowych. Placówka oferuje również lekcje muzealne dla szkół w bardzo bogatym zakresie: od „Przygody w muzeum” dla przedszkolaków poprzez zajęcia o śląskich osiedlach robotniczych czy zawodach przemysłowych dla uczniów podstawówek aż do literackich obrazów dawnego Śląska dedykowanych licealistom. Muzeum jest administrowane przez Fundację Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego Śląska, które prowadzi również Muzeum Przemysłu i Kolejnictwa w Jaworzynie Śląskiej.
Cynk jest niezwykle istotnym mikroelementem w organizmie człowieka, wchodzi w skład kilkudziesięciu enzymów i bierze udział w procesach przemiany tłuszczów, białek oraz węglowodanów. Niedobór cynku (zwykle posiadamy go około dwóch gramów) sprawia, iż człowiekowi brakuje apetytu, ma problemy z koncentracją, czuje się wyczerpany, obniża się jego odporność na infekcje. Drastyczny niedobór mikroelementu prowadzi do wypadania włosów i zjawiska łamliwych paznokci. Pierwiastek ten jest również szkodliwy w nadmiarze. Na przełomie XVII i XVIII wieku po raz pierwszy rozpoznano dolegliwość zwaną dziś gorączką cynkową lub chorobą odlewników – stwierdzono ją bowiem u osób pracujących przy przeróbce związków zawierających cynk. Pierwsze objawy podobne są do grypy i sprowadzają się do mdłości, wymiotów i podrażnienia błon śluzowych. Na kolejnym etapie pojawiają się bóle mięśni, gorączka i zaburzenia w pracy serca. Na chorobę tę zapadają dziś najczęściej spawacze pracujący z arkuszami ocynkowanej stali.
Wyświetl większą mapę