Zbigniew Markowski
ZIELONY GIGANT
Pisanie o Parku Śląskim z pewnością nie należy do zadań prostych: już samo ulokowanie go w Katowicach może budzić wątpliwości. Przecież jeżeli udamy się na Stadion Śląski będziemy na terenie Chorzowa, kiedy zaś chcemy odwiedzić planetarium, najwygodniej będzie dostać się tam od strony Siemianowic. Chociaż park jest jeden – obiektów w nim znajdziemy całą masę. Wszystko to ulokowano na olbrzymim, sięgającym sześciuset hektarów terenie. Atrakcji jest tu tyle, że nie sposób zaliczyć je w jeden dzień, jeśli więc ktoś ma zamiar poznać cały park, powinien rozplanować wyprawę precyzyjnie i przygotować się do niej. Zwłaszcza kiedy wybierzemy się tam z dziećmi: zamiast obejrzeć ZOO, planetarium i największy w Polsce ogród różany, możemy utknąć w Wesołym Miasteczku.
O Stadionie Śląskim można w tej chwili powiedzieć tylko tyle, że już jest, ma regionalną, żółto – błękitną kolorystykę i z całą pewnością (czego dowodzi historia) jest szczęśliwy dla piłkarskiej reprezentacji Polski. Pracuje nad swoim nowym, bardziej lekkoatletycznym (czasem i muzycznym) wizerunkiem, co jakiś czas zaprasza gości na dzień otwarty. Cały obiekt – do niedawna nazywany oficjalnie Wojewódzkim Parkiem Kultury i Wypoczynku przechodzi zresztą gwałtowne zmiany. Raz na gorsze (gdy likwiduje się kursy szynowej, ukochanej przez dzieci kolejki) – raz na lepsze, gdy w Wesołym Miasteczku zaczyna pracować nowa karuzela, a w ZOO przybywa nowy lokator. Jednego możemy być pewni – coraz więcej tu imprez, koncertów, wystaw.
IMIĘ RÓŻY I KRÓL LEW
Trzydzieści tysięcy krzaków róży w prawie trzystu gatunkach składa się na największe w kraju rosarium. Kwiaty to zresztą wizytówka całego parku, Wzdłuż promenady Generała Ziętka widzimy widowiskowe kompozycje, przy hali wystawowej „Kapelusz” można wziąć udział w giełdzie roślin: choć i tam dominują kwiaty, od wystawców kupimy też iglaki czy zioła do domowego ogródka. Kwiaty posadzono nawet w pobliżu dinozaurów – dolina z kilkunastoma betonowymi gadami cieszy odwiedzających już od ponad trzydziestu lat. Dla dziecka zdjęcie w pozycji wiszącej na ogonie prehistorycznego gada ma wartość wyjątkową. Aby jednak dostać się do doliny należy wykupić bilet do ZOO, które jest domem dla ponad dwóch tysięcy przeróżnych zwierzaków. Śląski Ogród Zoologiczny prowadzi działalność edukacyjną dla szkół, ma własną bibliotekę, dla zwolenników bezpośredniego kontaktu z fauną uruchomił mini-ZOO.
Zarówno w ZOO, jak i na terenie całego parku napotkamy mnóstwo roślin egzotycznych. Płuca Śląska są więc nie tylko zielone, ale i ciekawe. Wszystko to można zobaczyć z perspektywy kolejki linowej „Elka” lub rowerowej ścieżki. Co jakiś czas napotkamy a to bar, a to restaurację, ciekawą rzeźbę, fontannę, 80 – metrowej długości ławkę lub patrol konnej policji. W przystani wypożyczyć można rower wodny i udać się w rejs a nawet opłynąć dookoła piaskową wyspę z palmami.
A JEDNAK SIĘ KRĘCI
Tunele strachów, pałace duchów, beczki śmiechu, długi rollercoaster oraz imponujący diabelski młyn – w Śląskim Wesołym Miasteczku jest wszystko co trzeba. Nie jest żadną tajemnicą, że jeszcze nie tak dawno sytuacja finansowa w Miasteczku wesoła nie była – przestały pojawiać się nowe urządzenia rozrywkowe, wiele starych (ze względu na wiek) musiało zostać zdemontowanych. Teraz jednak wizytę w instytucji tej polecić można z czystym sumieniem – na pewno nikt nie wyjdzie rozczarowany, zwłaszcza że rollercoaster czy zjazd z wieży wprost do wody w specjalnej łodzi potrafią mocno podnieść poziom adrenaliny. Na przeciwległym krańcu Parku ulokowało się Śląskie Planetarium – największy i najstarszy tego typu obiekt w Polsce. Nie tylko można spojrzeć tu w gwiazdy, lecz także udać się na ciekawy koncert albo wziąć udział w lekcji astronomi.
Korty tenisowe, park linowy dla dzieci, hotele, galerie, wypożyczalnie przeróżnego sprzętu – atrakcje Parku Śląskiego wymieniać można długo. Ale nawet sam spacer tętniącymi zielenią alejkami daje sporo satysfakcji i wyciszenia po zgiełku Katowic czy Chorzowa.
Zanim w latach pięćdziesiątych dwudziestego wieku rozpoczęto budowę ówczesnego Wojewódzkiego Parku Kultury i Wypoczynku, mieściło się w tym miejscu wszystko co najgorszego mógł zaoferować Górny Śląsk: podmokłe tereny poprzemysłowe, hałdy zawierające całą tablicę Mendelejewa, lepiej lub gorzej rozplanowane wysypiska śmieci. Promotorem budowy był pochodzący z Radzionkowa generał Ziętek: park stał się jego oczkiem w głowie i źródłem nieustającej satysfakcji – dziś zresztą teren ten nosi imię Jerzego Ziętka – podobnie jak usytuowany zaraz za północno – wschodnim narożnikiem parku ośrodek telewizyjny. Choć postać generała oceniana jest przez historyków bardzo różnie, trudno nie przyznać im racji gdy twierdzą, że bez jego udziału mielibyśmy dziś nie park, lecz kolejne smutne blokowisko lub ruiny jakiejś zapomnianej przez wszystkich huty. Przy budowie parku pracowały też setki ochotników – mieszkańców pobliskich miast.
Wyświetl większą mapę